Wielkanoc pod różnymi szerokościami geograficznymi. Rozmowa z o. Piotrem Śledziem
"Jeśli chodzi o lokalne zwyczaje, to w Niedzielę Palmową często, na czas procesji, sadza się księdza na osła, żeby było tak jak w Ewangelii".
Przez cały Wielki Post wierni nie tańczą, a w niektórych kościołach nie używają również swoich zwyczajowych instrumentów - bębnów. Tak więc, kiedy podczas wielkanocnej Mszy rozbrzmiewa Gloria, to wszyscy zaczynają śpiewać i tańczyć; wtedy wybucha olbrzymi entuzjazm.
Tekst: Marta Tomczyk-Maryon Zdjęcia: o. Piotr Śledź
O. Piotr Śledź SVD sprawował posługę kapłańską w różnych krajach i na różnych kontynentach. Zanim trafił do Norwegii był kapłanem w i Afryce - w Zambii i RPA. Miał również doświadczenie duszpasterskiej pracy w Czechach. Te międzynarodowe doświadczenia o. Piotra zachęciły mnie do rozmowy o świętach wielkanocnych w różnych częściach świat
Bo choć znaczenie i sens Wielkiej Nocy jest taki sam dla katolików pod każdą szerokością geograficzną, to istnieją jednak pewne różnice w celebrowaniu świąt. Wynikają one z lokalnych zwyczajów, klimatu i… temperamentu wiernych.
– Na początek mam zadanie „na rozgrzewkę” - chciałabym, aby ojciec dokończył zdania.
Wielkanoc w Afryce kojarzy mi się…
– z chrztem dorosłych.
– Wielkanoc w Czechach kojarzy mi się…
– z zimnym kościołem.
– Wielkanoc w Polsce kojarzy mi się…
– z Lanym Poniedziałkiem.
– A teraz przejdźmy do szczegółów. Jestem ciekawa, jak wygląda Wielki Tydzień w Afryce? Czy może ojciec o tym opowiedzieć?
– W Zambii byłem ma dwóch parafiach, w diecezji Livingstone, sześć lat i stamtąd mam najwięcej wspomnień. Pierwsza rzecz, która jest uderzająca to, to, że w Zambii bardzo dużo ludzi przychodzi do kościoła. Podczas całego Tridum Paschalnego są tłumy wiernych.
W Niedzielę Palmową procesje do kościoła ruszały z dwóch końców parafii. Wierni szli około godziny zanim docierali do kościoła na główną Mszę. Te dwie procesje tak kombinowały, aby spotkać się w tym samym czasie naprzeciw kościoła. A gdy się spotykali, ludzie witali się i cieszyli, to był wielki entuzjazm. Potem zaczynała się Msza. Wszystko to trwało długo, bo nabożeństwu towarzyszyły radosne tańce i śpiewy. W Zambii nikt czasu nie liczy.
– Domyślam się, że wierni używali innych palm niż w np. Polsce?
– Mieliśmy normalne palmy. W tamtejszym klimacie rosna one ne dziko i w wielu ogrodach a okres Wielkanocy to czas ich przycinania.
– Co się działo w Wieki Czwartek?
– Bardzo ważny był obrzęd mycia nóg. Poza tym, kiedy jest uroczysta Gloria, to jest naprawdę uroczyście. Adoracja nie była zbyt długa i kończyła się zawsze wieczorem. W Afryce ludzie unikają chodzenia nocą.
– Przejdźmy do Wielkiego Piątku.
– W piątek nie ma tam adoracji. Jest uroczysta Droga Krzyżowa, która zaczyna się w wybranym miejscu parafii i idzie w stronę kościoła. Drodze Krzyżowej towarzyszy inscenizacja Męki Chrystusa. Biorą w tym udział tłumy ludzi, nie tylko katolicy; również inni chcą to zobaczyć. Rzeczą trochę kontrowersyjną z naszego punktu widzenia jest to, że zawsze są wybierani ludzie, którzy odtwarzają role, np. Jezusa, Maryi. I Jezus zawsze zostaje porządnie zbity podczas tej procesji, czasem nawet ląduje w szpitalu.
– Aż tak?!
– Tak, bo kiedy są takie momenty, że trzeba go okładac rózgami, to niektórzy nie mają umaru. I znam taki przypadek, który był w mojej parafii, gdy odtwórca roli Chrystusa wyladował w szpitalu i musieli go trochę podleczyć. Jednak osoba, która jest Chrystusem ma zawsze powód do dumy. I to, że znajdzie się na chwilę w szpitalu nie ma dla niej znaczenia.
– Droga Krzyżowa kończy się przed godziną 15:00, kiedy rozpoczyna się uroczystość w kościele. Chociaż trzeba powiedzieć, że wyrażenie „w kościele” nie do końca jest prawdą, ponieważ są tak wielkie tłumy, że nawet połowa osób, które idą w Drodze Krzyżowej, nie mieści się w kościele. Potem jest uroczystość liturgiczna, która na całym świecie wygląda tak samo.
– Czy w Wielką Sobotę są jakieś uroczystości?
– W ciągu dnia, nie. Uroczystości rozpoczynają się około 20:00 i trwają mniej więcej do północy. Tego dnia a raczej nocy dorośli przyjmują chrzest. Zazwyczaj było to około 20 osób. Liturgia wygląda tak jak wszędzie, ale jest mnóstwo ludzi. Jest to zazwyczaj koniec pory deszczowej i czasami może być deszcz, który utrudnia odprawianie Mszy św. Pamiętam, że jednego roku wymyśliliśmy, aby Mszę odprawić w środku kościoła, a nie na zewnątrz, jak to było w zwyczaju. I jak po pobłogosławieniu ognia ci wszyscy ludzie ruszyli do kościoła, to ja w ogóle nie mogłem przebić się przez tłum, aby dostać się do środka. Musiałem wejść niosąc świecę paschalną od strony zakrystii. A ministranci dotarli dopiero pod koniec Exsultetu, bo nie mogli się przepchać. (śmiech)
Przez cały Wielki Post wierni nie tańczą, a w niektórych kościołach nie używają również swoich zwyczajowych instrumentów - bębnów. Tak więc kiedy podczas wielkanocnej Mszy rozbrzmiewa Gloria, to wszyscy zaczynają śpiewać i tańczyć; wtedy wybucha olbrzymi entuzjazm.
– Ojciec też tańczył?
– Nie, bo nie chciałem głupio wyglądać (śmiech). Ale pamiętam, że pewnego razu, w jednej ze stacji bocznych, podeszła do mnie jedna tańcząca pani z haczką, i tą haczką zaczęła wymachiwać w moim kierunku. Mówiła w języku, którego nie znałem, ale ludzie mi powiedzieli, że ona woła do mnie: „Tańcz!, tańcz!”. Jednak tego nie zrobiłem i ona nie była zadowolona.
Kościół katolicki w Kokstad w RPA
– Trochę zazdroszczę Zambijczykom tej radości… nie wyobrażam sobie, żeby ktoś tańczył w norweskim kościele.
– Trzeba pamiętać, że tam jest ciepło, nocą może być około 25 stopni. Tak więc do tego świętowania są sprzyjające warunki.
– A jak wygląda Wielkanoc w RPA?
– Wszystko zależy od miejsca. Ja pracowałem w wioskach, w diecezji Kokstad na południu na granicy z Lesotho. Moja parafia składała się z dwóch części i dlatego miałem wszystkiego razy dwa, dwa razy Niedziela Palmowa, dwa razy Wielki Czwartek i tak dalej. W RPA ludzie nie chodzą tak gromadnie do kościoła jak w Zambii, katolików jest zdecydowanie mniej, zwłaszcza w wioskach, gdzie większość ludzi wyjechała do miast. Jeżeliby porównać świętowanie Bożego Narodzenia i Wielkanocy w Zambii to jest mniej więcej na tym samym poziomie. Natomiast w RPA Boże Narodzenie jest i tyle, nikt nadmiernie go nie celebruje. Inaczej jest z Wielkanocą, która dla wiernych w RPA jest naprawę ważna. Ludzie idą wtedy chętnie na nabożeństwa. W kościołach pojawia się zdecydowanie więcej ludzi niż normalnie. Jeśli chodzi o lokalne zwyczaje, to w Niedzielę Palmową często, na czas procesji, sadza się księdza na osła, żeby było tak jak w Ewangelii.
– Jechał ojciec na ośle?
– Tak, mam nawet takie zdjęcie. Było to całkiem, ok. Nie miałem z tych większych problemów. Z tym, że jednego roku osioł nie chciał iść do kościoła, musiało go ciągnąć dwóch- trzech mężczyzn. Ale drugiego roku już poszli po rozum do głowy i wzięli oślicę, a przed nią prowadzili małego osiołka. I gdziekolwiek, tego osiołka wzięli, oślica szła grzecznie za nim. Tam, gdzie byłem w RPA nie było palm, bo mieszkałem wysoko w górach, na Południu, gdzie było zimno. W Niedzielę Palmową wierni używali najczęściej gałazek jednego z lokalnych drzew lub nieco rzadziej liści eukaliptusa. Warto powiedzieć, że czytanie Ewangelii zarówno z RPA jak i w Zambii było przygotowane i podzielone na role. W Zambii czytało Ewangelię zazwyczaj 6-7 osób.
– Czy wierni w RPA wykazują podobny entuzjazm jak w Zambii?
– Tak, różnice dotyczą tylko innej muzyki, innego rytmu i instrumentów. W Zambii takim najbardziej radosnym momentem, kiedy jest najwięcej tańca i radości jest Chwała na wysokości, Gloria oraz Dziękczynienie. Natomiast w RPA najradośniejszym momentem jest moment po czytaniu Ewangelii. I ten śpiew i taniec po czytaniu Ewangelii może trwać od 10 do 15 minut.
Podstawowym instrumentem w RPA było coś w rodzaju małej poduszki skórzanej, w która uderzano, a także instrument, który przypominał nasz metalowy trójkąt. Natomiast w Zambii były to bębny.
– Ile przeciętnie trwały takie nabożeństwa?
– Na przykład wielkanocna wigilia w Zambii w granicach 3-4 godzin. Standardowa Msza w lokalnym języku w granicach 1,5-2 godziny.
– A co ojca najbardziej zaskoczyło w Afryce?
– W RPA to, że dla wiernych najważniejsze jest nabożeństwo „Seven words”, czyli ostatnie siedem zdań wypowiedzianych przez Jezusa na krzyżu. Nabożeństwo to odprawia się w Wielki Piątek w kościele. Katecheci, którzy je prowadzą czytają słowa Jezusa i wygłaszają kazania do poszczególnych zdań. Jeżeli ksiądz bierze w tym udział, to wypowiada się jako ostatni.
– Czy ojciec uczestniczył w takim nabożeństwie?
– Nie, ponieważ, to był czas, który wykorzystywałem na spowiedź. Tutaj w Norwegii, jak się spojrzy na plan wielkanocny, to „Seven words” mają Filipińczycy. Jednak nie wiem, czy jest to dokładnie to samo, co w RPA. W Polsce jest to nieznane.
– Przenieśmy się teraz do Europy. Sąsiedzi Polscy, Czesi choć bliscy nam geograficznie i zaprzyjeźnieni mieli po II wojnie światowej nieco inne podejście do Kościoła i religii niż Polacy. Jak wygląda sytuacja czeskich katolików obecnie? W jaki sposób świętuje się Wielkanoc w Czechach?
– To zależy w jakim miejscu. Ja byłem na pograniczu, gdzie jest najmniej katolików. Mieszkali tam kiedyś Niemcy Sudeccy, którzy po wojnie musieli wyjechać i ustąpić miejsca ludności napływowej. A wiadomo, że tam, gdzie zjawiała się ludność napływowa, wiara się osłabiała. W miejscu gdzie byłem mieliśmy siedem kościołów i tym samym siedem niedzielnych Mszy św. Jednak na Wielkanoc była tylko jedna uroczystość tylko w jednym z tych kościołów, które znajdowały się w promieniu około 15 km. Ludzie są jednak niesamowicie zorganizowani w Czechach, ci którzy chodzą do kościoła, wiedzą dlaczego to robią. I tak np. jak było nabożeństwo w Wiekli Piątek w jednym z tych kościołów, to przez wszystkie wioski jechał autobus i zabierał wiernych na to nabożeństwo. Trzeba jednak powiedzieć, że to nie są wielkie liczby, przeważnie około 40 osób. I dlatego można było zorganizować takie podwożenie.
– Czy dobra organizacja czeskich wiernych i zaangażowanie przejawiało się jeszcze w inny sposób?
– Zawsze świetnie przygotowana była liturgia. W naszej niewielkiej parafii mieliśmy chór, który bardzo ładnie śpiewał. I np. na Wieli Piątek, kiedy się recytuje Pasję, tam była śpiewana.
– Czy było jeszcze coś charakterystycznego, lokalnego w w obchodach Tridum Paschalnego?
– Na przykład, nigdy nie ma w Wielki Czwartek obrzędu mycia nóg.
– Dlaczego?
– Kościoły były nieogrzewane, a w niektórych temperatura spadała poniżej zera. To wszystko stare, duże budynki z czasów niemieckich, w których się mieści ok. 2 tysiące ludzi, a tam na zwykłej Mszy było 20 - 30 osób. Nie ma pieniędzy na ogrzewanie. Pamiętam jak podczas mojej pierwszej Mszy wielkanocnej w Czechach zobaczyłem w zakrystii lód. Wierni powiedzieli mi, że „ jak wpłynął w grudniu to tak się trzyma do Wielkanocy”.
– Czy Wielka Sobota i Niedziela Wielkanocna w Czechach wygląda podobnie jak w Polsce?
– Podobnie, z tą różnicą, że w sobotę nie święci się pokarmów. Wigilia Wielkanocy zaczyna się w kościele około 21. I wszystko jest pięknie przygotowane, mimo tak małej ilości wiernych.
– Przenieśmy się na Północ Europy. Czy było coś, co ojca zaskoczyło w norweskim świętowaniu Wielkanocy?
– Nie tyle norweskim, co polskim w Norwegii. Tu zrozumiałem, jak ważny jest obrzęd święcenia pokarmów. O tym trochę zapomniałem będąc w Afryce.
– Czy ma ojciec wspomnienia związane ze święcieniem pokarmów w innych krajach?
– Ze święceniem w Zambii jednego roku przeżyłem zabawną historię. Było to w czasie, gdy nie byłem na parafii, tylko mieszkałem w naszym domu zakonnym. Pewnej Wielkiej Soboty ktoś nagle dzwoni do drzwi. Otwieram, a tam stoi wyglądające bardzo po europejsku małżeństwo z dwójką dzieci i z koszyczkiem w ręku. I pani po polski mówi: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Okazało się, że to Polka i Amerykanin, który mieszkał wcześniej w Polsce i mówił bardzo dobrze po polsku. W Wielką Sobotę chcieli poświęcil koszyczek z pokarmami. Poszli do kościola i tam trafili na miejscowego księdza, który nie do końca rozumiał czego ona od niego chce, skoro jednak nalegała poświęcił jej koszyczek. On dowiedziawszy się, że są z Polski, powiedział im, że niedaleko mieszkają księża z Polski i tak trafili do nas. Dostałem wtedy wspaniałego baranka wielkanocnego z ciasta.
– Gdyby ojciec mógł wybrać miejsce, to gdzie chciałby przeżyć Wielkanoc?
– W Afryce, myślę, że Zambia jest najlepszą opcją, bo tam jest najcieplej.
– Św. Paweł Apostoł napisał: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna także wasza wiara. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy z tych, co pomarli". Dlaczego zmartwychwstanie Chrystusa jest takie ważne dla naszej wiary? I na czym polega, przepraszam za wyrażenie, wyższość Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem?
– Odpowiedź daje już św. Paweł. Gdyby nie Zmartwychwstanie Chrystusa, to wszystko, co uczymy, czym żyjemy, w co wierzymy okazałoby się bezsensowne. Dzięki Zmarwychwstaniu jesteśmy powołani do życia wiecznego. Samo Boże Narodzenie jest wstępem, przygotowaniem do tego, ale zbawienie ludzkości dokonało się na Krzyżu, a poprzez swoje Zmartwychwstanie Chrysus zwyciężył śmierć i dał nam nadzieję na życie wieczne. A ta nadzieja jest podstawową nauką Chrystusa.
Dziękuję za rozmowę i życzę Błogosławionej i ciepłej Wielkanocy.
Wodospady Wiktorii w Zambii
w Zambii chrześcijanie stanowią 87% mieszkańców, z czego:
- katolicy- 28,59%
- Kościół Nowoapostolski- 11,24%
- zielonoświątkowcy- 10,7%
- Zjednoczony Kościół Zambii- 10,37%
- adwentyści dnia siódmego- 6,71%
- kalwini
- baptyści
- Świadkowie Jehowy– 1,22%
- Bracia plymuccy– 1,09%
- anglikanie– 1,03%
ponadto są obecne inne religie:
- animizm– 10,8%
- islam– 1,35%
- bahaizm– 0,4%
(dane z r. 2010, na podst. Wikipedia)
W RPA chrześcijanie stanowią 78 % mieszkańców, z czego:
- niezależne Kościoły afrykańskie - 25,4%,
- zielonoświątkowcy- 15,2%
- katolicy - 6,8%
- metodyści - 6,4%
- kalwini - 5,3%
- chrześcijaństwo bezdenominacyjne - 4,5%
- anglikanie -3,2%
- baptyści - 1,9%
- luteranie - 1,7%
- Świadkowie Jehowy -0,86%
- mormoni - 0,21%
Ponadto 10% utożsamia się z inną religią:
- tradycyjne religie plemienne - 4,4%,
- islam - 1,6%,
- hinduizm - 1,0%.
11% osób określa się jako bezwyznaniowcy.
Czechy są jednym z najbardziej laickich państw na świecie. Tylko 20,6% mieszkańców tego państwa określa się jako wierzący.
Najliczniejszą grupą wyznaniową jest Kościół rzymskokatolicki, do którego należy 10,37% mieszkańców.
Stosunkowo liczne są jeszcze:
Ewangelicki Kościół Czeskobraterski -0,49%
Czechosłowacki Kościół Husycki - 0,37%
Cerkiew prawosławna - 0,26%
Odsetek wyznawców pozostałych religii nie przekracza - 0,2%
W Norwegii:
protestantyzm - 76%:
luteranizm - 74%
zielonoświątkowcy, baptyści, metodyści, adwentyści i inni - 2%
bezwyznaniowi - 17%
islam - 2,8%
katolicyzm - 2,8%
prawosławie - 0,4%
buddyzm - 0,4%
Świadkowie Jehowy - 0,2%
hinduizm - 0,2%
inne religie - 0,2%.