Jesus is the only reason for the Christmas season. Rozmowa z ks. Rafałem Ochojskim MSF z parafii NMP w Tromsø

PSX_20201129_224443.jpg

Jestem tu krótko, ale czuję się bardzo na miejscu. Odkąd wstąpiłem do MSF, chciałem pracować na misjach; trochę mi chyba zostało z tych wojskowych misji pokojowych. Odkąd przyjechałem, przyleciałem i przypłynąłem do Norwegii, bo tak właśnie wglądała moja podróż z powodu obostrzeń, dostałem od Boga więcej niż oczekiwałem. 

 

 

Co mi się spodobało w Norwegii? Trudno powiedzieć, bo jest tego tak wiele. Ale jakbym miał wybrać jeden element, to  byłaby to uniwersalność i misyjność Kościoła. W naszej parafii jest 76 narodowości. To jest dopiero bogactwo!

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon Zdjęcia: ks. Rafał Ochojski

 

– Zgromadzenie Misjonarzy Świętej Rodziny, do którego ksiądz należy zostało założone pod koniec XIX wieku przez francuskiego saletyna o. Jana Berthier. Na czym polega duchowość tego zgromadzenia?

– Misje, rodziny i powołania, to chyba najkrótsza i najbardziej precyzyjna charakterystyka naszego zgromadzenia. Nasz założyciel chciał byśmy pracowali z rodzinami, w których dojrzewać będą powołania do działalności misyjnej na całym świecie. Dziś, dostrzegając dramat rodziny, kładziemy mocniejszy akcent właśnie na duszpasterstwo rodzin.

– Do Polski Misjonarze przybyli w roku 1921. Z czasem powstała Prowincja Polska, do której należy obecnie kilkanaście domów zakonnych. Misjonarze Świętej Rodziny pracują również w wielu innych krajach, czego ksiądz jest żywym dowodem. W jakich zakątkach świata można was spotkać i czym się zajmujecie?

– Pochodzący z Polskiej Prowincji Współbracia pracują m.in. w Papui Nowej Gwinei, na Madagaskarze, Kubie, w Czechach, Niemczech, w Austrii, w Hiszpanii, Włoszech, na Białorusi, we Francji, Włoszech i oczywiście w Norwegii. Specyfika pracy dostosowana jest do warunków, kultury i potrzeb ludzi, wśród których posługujemy. Inaczej nasza praca wygląda w Norwegii, inaczej w Papui Nowej Gwinei; inaczej na Kubie czy na Białorusi. Dwa ważne elementy naszej formacji misyjnej to akomodacja i inkulturacja, czyli zdolność dostosowania siebie  i sposobu naszego nauczania do wspomnianej już kultury i specyfiki danego kraju.

– Kiedy Misjonarze Świętej Rodziny pojawili się w Norwegii? Ilu obecnie ich tu posługuje? Czy pochodzą wyłącznie z Polski?

– Misjonarze Świętej Rodziny przybyli do Norwegii w 1931 roku. W przyszłym roku będziemy świętować 90 lat pobytu MSF (to nasz skrót – Missionariorum a Sacra Familia) w Norwegii. Na początku byli to współbracia niemieccy a od 1985 roku pracują tu już tylko współbracia z Polskiej Prowincji. Jest nas obecnie siedmiu. Dwóch w Tromsø, dwóch w Storfjord na Lofotach, jeden w Narviku, jeden w Bodø i jeden w Mosjøen.

– W roku 2009, mając 27 lat, przyjął ksiądz śluby wieczyste. Jak to było z powołaniem ojca? Dojrzewało powoli, czy też było szybko podjętą decyzją? I dlaczego właśnie Misjonarze Świętej Rodziny?

– Śluby wieczyste faktycznie złożyłem w 2007 roku, a dwa lata później przyjąłem święcenia kapłańskie. Z powołaniem było ciekawie i długo by opisywać. Powiem tylko, że nigdy nie myślałem o tym, by być księdzem. Nigdy nie byłem ministrantem. Nie rozróżniałem też księdza diecezjalnego od zakonnego. Chciałem być żołnierzem zawodowym. Chciałem wyjechać na misje pokojowe. Ale na mniej więcej rok przed maturą wiele się pozmieniało. Pojawiła się myśl o powołaniu. Poszedłem z Bogiem na deal - jeśli zdam maturę - w mojej opinii graniczyło to z cudem - (śmiech) to idę do MSF. Zdałem. Poszedłem. Jestem. Nie żałowałem ani minuty. A z MSF miałem kontakt przez rekolekcje powołaniowe.

 

PSX_20201127_185452.jpg

 

– Jak to się stało, że przyjechał ksiądz do Norwegii? Jak wyglądały pierwsze chwile w kraju fiordów?

– Chciałem tu być, pracować. Nękałem przełożonych podaniam o pracę w Norwegii, aż w końcu się udało. Byłem tu już wcześniej, więc wiedziałem jak wygląda praca, specyfika, itd. Pierwszy raz byłem w 2008 roku i wtedy Norwegia zapadła mocno w moim sercu i tam już została.

– Przyjechał  ksiądz do Trømso 23 maja tego roku, więc proszę wybaczyć wyrażenie, ale jest ksiądz „nowicjuszem” w Norwegii. Jednak patrząc na aktywność ks. Rafała Ochojskiego np. w mediach społecznościowych, to mam wrażenie, że mieszka on tu już od dawna. Nie tylko mieszka, ale czuje się znakomicie i zdążył nawet zapuścić małe korzenie. Co spodobało się księdzu w Norwegii?

– Tak, jestem tu krótko, ale czuję się bardzo na miejscu. Odkąd wstąpiłem do MSF, chciałem pracować na misjach; trochę mi chyba zostało z tych wojskowych misji pokojowych (śmiech). Odkąd przyjechałem, przyleciałem i przypłynąłem do Norwegii, bo tak właśnie wglądała moja podróż z powodu obostrzeń, dostałem od Boga więcej niż oczekiwałem. Jeśli chodzi o działalność w mediach, to po części kontynuacja tego, co robiłem do tej pory: przez 8 lat głosiłem rekolekcje, pracowałem z młodzieżą i byłem odpowiedzialny za powołania. Po prostu staram się być tam, gdzie jest człowiek. I choć media nie są celem samym w sobie, to jednak są przestrzenią obecności. Jezus nie czekał aż apostołowie do Niego przyjdą, ale sam poszedł do nich, tam gdzie byli, w ich środowiska. A co mi się spodobało? Trudno powiedzieć, bo jest tego tak wiele. Ale jakbym miał wybrać jeden element, to byłoby to uniwersalność i misyjność Kościoła. W naszej parafii jest 76 narodowości. To jest dopiero bogactwo!

– Jakie są pierwsze wrażenia i doświadczenia w zetknięciu z tutejszym Kościołem katolickim? Jakie największe różnice i wyzwania widzi ojciec w posłudze duszpasterskiej w Norwegii?

– Po części odpowiedziałem na to pytanie powyżej. Na pewno język na początek. Co prawda znam angielski, ale norweski jest teraz dla mnie priorytetem. Jestem w Norwegii, więc rzeczą naturalną dla mnie jest rozmawiać po norwesku. Na pewno jest też inaczej z powodu covida, ale to każdy z nas jakoś odczuwa przecież. Bardzo sobie cenię obecność i współpracę z siostrami. Od 140 lat pracują w Norwegii siostry elżbietanki. W Tromsø posługują cztery siostry. Dwie z nich to także Polki.

– Jak ksiądz znosi zimę w Trømso i całkowitą ciemność przez całą dobę?

– Lubię zimę i zimno. Zawsze lubiłem. W Tromsø póki co zimy niewiele. Raz śnieg, raz deszcz. Mrozy też nie jakoś specjalnie srogie. A mørketid, czyli tzw. noc polarna nie jest dla mnie uciążliwy, póki co. To nie jest tak, że jest całkowita ciemność przez całą dobę. W okolicach południa robi się szaro. Ale słońca do końca stycznia nie zobaczymy.

– Porozmawiajmy o pasjach, które jak zgaduję dają  księdzu energię i światło i pozwalają przetrwać mørketid? Zachwyciły mnie zdjęcia, które ksiądz robi. Jak zrodziła się ta pasja? Co fascynującego jest w fotografii?

– Właściwie to nie wiem jak się zrodziła. Serio. Zawsze lubiłem malować. W szkole miałem wszystkie zeszyty pobazgrane, więc chyba miałem od dziecka jakąś szczególną wrażliwość na obraz. Zresztą co się dziwić, pamiętam, jak byliśmy z moją siostrą mali, to mama w naszym pokoju malowała nam na ścianach postaci i scenki z bajek. Najpierw rzucała projektorem „Ania” slajd, robiła szkic ołówkiem, a następnie wypełniała farbami. Pamiętam to bardzo dobrze. Już jako ksiądz robiłem czasem zdjęcia telefonem. Znajomi namawiali mnie na więcej, bo im się podobały. Odżałowałem. Kupiłem aparat i tak się zaczęło „na bardziej”. Ale we wszystkim jestem samoukiem. Czasami tak jest, że idąc, albo jadąc samochodem widzę świat kadrami. Myślę, że wiele osób fotografujących tak ma - patrzy i nagle wie, że to ten moment i to miejsce.

– Czy możemy się dowiedzieć czegoś więcej o innych zainteresowaniach księdza, np. o grafice komputerowej?

– Tak, zajmuję się też grafiką komputerową, tzn. robię okładki, ulotki, plakaty. Mam sklep internetowy z ubranami ewangelizacyjnymi moich pomysłów i projektów. To też tak jakoś samo wyszło. Zaczęło się od ogarnięcia, w jaki sposób nałożyć w photoshopie napis na zdjęcie... potem już jakoś poszło. Do moich małych sukcesów w tej dziedzinie należy seria plakatów do materiałów formacyjnych przygotowujących do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie oraz wymyślenie nazwy, loga i grafik do akcji ewangelizacyjnej StadiON Młodych. Lubię się też bawić słowem. Słowo ma moc, siłę, jest nośnikiem treści, emocji, a nawet obrazu. Lubię takie gierki słowne jak np. „nie atrakcyjność jest istotą Mszy Świętej, ale atrakcyjnością jest jej Istota”.

– Jak ma się pasja do wiary? Czy przez pasję można wyrazić swoją wiarę w Boga? Czy np. poprzez zdjęcia można opowiedzieć o Bożej miłości? A może to zupełnie różne rzeczywistości, które nie mają ze sobą nic wspólnego?

– Dla mnie one są niemal tożsame!!! Dla mnie każdy kadr zatrzymany migawką aparatu jest zatrzymaniem na dłużej piękna stworzonego świata. Kiedyś sobie myślałem, że Bóg natchnął do stworzenia aparatu, by ludzie dłużej mogli się zachwycać pięknem stworzonego przez Niego świata. Nierzadko zdarza się, że ktoś mi pisze, że w moich zdjęciach widzi piękno stworzonego świata i piękno samego Stwórcy.

– Czy może ksiądz również powiedzieć coś więcej o swoich rekolekcjach i innych planach na stronie FB lub w innych miejscach Internetu?

– Plany tworzą się na bieżąco. Kiedy czytacie ten wywiad, jesteśmy już po rekolekcjach w Tromsø w Karmelu. Takie weekendowe, o modlitwie w ciszy. Mam też zaproszenie do Oslo na kilka dni skupienia. Jakieś dni skupienia online czy konferencje. To też ważny element moje misji.

– Czym jest dla księdza Boże Narodzenie?

– Skłamałbym, gdybym powiedział, że tylko przeżywaniem przyjścia Jezusa na świat. Lubię te wszystkie dodatki: lampki, dekoracje, zapach piernika. Od 1. niedzieli Adwentu słucham obowiązkowo jazzowych standardów świątecznych. Lubię to. A klimat świąt w Tromsø jest jeszcze bardziej spotęgowany przez ciemność, śnieg i mróz oraz świadomość bycia na krańcu świata. Ale to wszystko dodatki, suplementy. Fajne, ale nieistotne. Zawsze staram się mieć z tyłu głowy myśl, że nawet jakby tego wszystkiego nie było, to i tak święta Bożego Narodzenia niczego nie tracą ze swej istoty. Nadal będą dla mnie tak samo ważnym i pięknym czasem, mówiącym o tym jak Bóg powiedział „już dosyć, nie mogę więcej patrzeć na twoje człowieku cierpienie i kroczenie po omacku. Oto Mój Syn, Jego słuchaj, żyj Nim i z Nim w twojej codzienności”. Dorzucę może jeszcze „krótki zestaw słów w formie rymowanej”, bo do wiersza mu daleko, ale jest jakby podsumowaniem tego co powyżej.

Nie lampeczki dupereczki,
reniferki, śnieżki, łosie,
Tylko Słowo zapowiedzi
W Izajasza dźwięcznym głosie.

Marana Tha!

Nie zapachy, ciasta blachy,
Ni porządki, ani pranie
Tylko z nieba przez Anioła
Przyjście Pana - Zwiastowanie.

Marana Tha!

Nie Kevina, grzańca z wina,
Ani gwiazdki wyglądanie
Tylko Zbawcy co nadchodzi
Adwent mój  - wyczekiwanie.

Marana Tha!

 

– No to mamy przebój świąteczny, można by to zaśpiewać i nagrać… Jak spędzi ksiądz Boże Narodzenie w ciemnym, acz pięknym Trømso?

– Właściwie to nie wiem jeszcze. Pewnie większość czasu w kościele. Może zjemy coś w wigilijny wieczór... Pewnie też na wyjazdach, bo dojeżdżamy z Mszą do miejscowości oddalonych od Tromsø około 150 km. A co Pan do tego dorzuci, tylko On raczy wiedzieć. Tak czy siak, będzie pięknie.

– Na koniec życzenia świąteczne?

– Będzie krótko i nie po polsku. Jesus is the only reason for the Christmas season. Błogosławionych świąt.

 

 

Obejrzyj zdjęcia ks. Rafała Ochojskiego

 0_PSX_20200607_185434_watermark_pon._08062020_175900.jpg

Dla mnie każdy kadr zatrzymany migawką aparatu jest zatrzymaniem na dłużej piękna stworzonego świata. 

 3_PSX_20200913_093939_watermark_niedz._13092020_095019.jpg

  1_PSX_20200806_072108_watermark_czw._06082020_135942.jpg

 

0_20201028_211739_watermark_śr._28102020_211915.jpg

  

5_PSX_20201021_222402_watermark_śr._21102020_223355.jpg

 

0_PSX_20201201_214546_watermark_śr._02122020_182335.jpg

Lubię zimę i zimno. Zawsze lubiłem. Mørketid, czyli tzw. noc polarna nie jest dla mnie uciążliwy, póki co. To nie jest tak, że jest całkowita ciemność przez całą dobę. W okolicach południa robi się szaro. Ale słońca do końca stycznia nie zobaczymy.

 3_20201208_195821_watermark_wt._08122020_203835.jpg

 

3_PSX_20201028_210350_watermark_śr._28102020_211318.jpg

 

Tu znajdziesz stronę ks. Rafała Ochojskiego na FB 

Sklep Misjonarzy Świętej Rodziny znajdziesz tu

Tu dowiesz więcej na temat Misjonarzy Świętej Rodziny 

 

Przeczytaj również:

Siostry elżbietanki w Norwegii: Stor respekt!